XI Ogólnopolski Konkurs
„Żołnierze Wyklęci – Bohaterowie Niezłomni” – 2022 r.

Michał Gilewicz

wyróżnienie

XI edycja – 2022 r. prace literackie szkoły podstawowe, klasy 7-8

Szkoła: Szkoła Podstawowa nr 3 im. Juliusza Słowackiego w Lublinie
Klasa: VII
Opiekun:


Tytuł pracy: „Rozmowy z moim «Wyklętym» dziadkiem”

(wywiad)

Mój dziadek Krzysztof Gilewicz w styczniu tego roku ukończył 81 lat. W swym życiu wiele przeżył, doświadczył i dokonał. Urodził się na Wołyniu, gdzie w jego okolicy, w ciągu jednego dnia (16.07.1943 r.), bandyci zamordowali ponad 190 Polaków, skąd jemu i jego starszej siostrze Wiesławie oraz ich rodzicom – moim pradziadkom, udało się uciec do centralnej Polski. Pisał o tym wiele w swych artykułach i książkach. Potrafi ciekawie opowiadać, w związku z czym, gdy wpadał do nas, na co zawsze czekałem, ,,naciągałem” Go na rozmowy dotyczące różnych tematów.
I właśnie na moje trzynaste urodziny (urodziłem się 3 lutego 2009 r.) zapytałem: „Dziadziu, a co Ty robiłeś, gdy miałeś tyle lat co ja teraz?”. Odpowiedział, że zakładał tajną organizację niepodległościową i od tego rozpoczęła się nasza rozmowa:

  • A jak powstał pomysł założenia tej konspiracyjnej organizacji?
  • Kiedy miałem 13 lat, chodziłem do 7 klasy Szkoły Podstawowej Nr 1 w Łańcucie. Spotykałem się z kolegami po szkole i pomagałem im w matematyce, jako że zbliżał się egzamin końcowy nauki w tej szkole. Ale też w tym czasie miało miejsce coś, co zaważyło na moich dalszych losach i losach moich kolegów. Otóż spotkałem na swojej drodze mieszkańca Rzeszowa, dużo starszego, przedwojennego harcmistrza, który nie chciał zdradzić swego nazwiska. Zaproponował, by zwracano się do niego przez „druh Jerzy”. Zacząłem spotykać się z nim i rozmawiać o politycznej rzeczywistości. W końcu powstała koncepcja stworzenia konspiracyjnej, młodzieżowej organizacji działającej na terenie Łańcuta, a potem jej komórki w Markowej k/Łańcuta. I tak się stało.
  • Czy w razie wykrycia groziły wam jakieś konsekwencje?
  • Tak, odkrycie istnienia naszej organizacji przez Urząd Bezpieczeństwa wiązałoby się ze wszczęciem śledztwa, a w konsekwencji tego problemami w szkole lub więzieniem.
    Dlatego zanim stworzyłem organizację przez kilka kolejnych bezpośrednich spotkań druh Jerzy instruował mnie w kwestii zasad, rygorów działalności konspiracyjnej oraz bezpieczeństwa, bo były to czasy najokrutniejszego komunistycznego terroru.
  • Jakie były początki działalności organizacji?
  • Kiedy już w czasie spotkań z kolegami zawiązałem początkowo 6-osobową organizację
    i stałem się jej przywódcą, bezpośrednie spotkania z druhem Jerzym skończyły się. Zaczęliśmy porozumiewać się inaczej. W łańcuckim parku zamkowym, przy stawku, znaleźliśmy spękaną drewnianą ławeczkę, w której od spodu były szczeliny i jedną z nich obraliśmy za miejsce wymiany korespondencji. Odtąd był to jedyny punkt kontaktowy. Od początku wysyłałem korespondencję na „druha Jerzego”, a on na „ANTYS”, bo taką nazwę nadałem organizacji. Wszystkie dane były utajnione, a zgodnie z postanowieniem druha każda korespondencja po przeczytaniu i zapamiętaniu natychmiast była nieodtwarzalnie niszczona. Tak zaczęła się kilkuletnia droga konspiracyjnej organizacji, należącej do najdłużej działających na Rzeszowszczyźnie, a już najdłużej w kategorii „organizacje zbrojne”.
  • A jakie były cele i przedsięwzięcia organizacji?
  • Była to organizacja zbrojna. Wtedy bowiem nie mogliśmy pogodzić się z brakiem suwerenności, zależnością rządzących od sowieckiej władzy. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, iż należy być przygotowanym na to, że z tym trzeba będzie walczyć – wiedzieć jak i mieć czym. Ale też dla komunistów były to cele przestępcze. Stąd „ANTYS” po pierwsze poszukiwał broni i innych środków walki (np. hełmy, maski przeciwgazowe, niewypały i inne militaria), a po drugie w łańcuckich lasach, w tym w pobliskim lasku zwanym Bażantarnią, prowadził ćwiczenia sprawnościowe fizyczne i strzeleckie.
    Bogusław Wójcik (IPN Rzeszów) pisząc o działalności „ANTYS” zacytował słowa kapitana rzeszowskiej bezpieki Edwarda Kolasy o treści: ,, … Gilewicz, wraz z pozostałymi urządzał zebrania, na których omawiali w jaki sposób mają działać. Na zebraniach tych Gilewicz Krzysztof omawiał istniejące stosunki społeczne w kraju, twierdząc, że w prasie są brednie, a w rzeczywistości jest inaczej. Ponadto wskazywał, że Polska nie jest suwerenna i nastawiał swych kolegów przeciwko Związkowi Radzieckiemu i ustrojowi socjalistycznemu. Gilewicz Krzysztof wraz z Burdą Edwardem wykazywali największą aktywność w omawianej grupie. Oni też pisali i rozrzucali ulotki o treści antypaństwowej, jak również pisali wrogie anonimy do obywateli postrpowvch, by w tym ostrzec ich przed aktywną działalnością. .. ” Te ulotki drukowane były na prymitywnej, odpowiednio przerobionej gumowej drukarce, pozwalającej na drukowanie dłuższych tekstów (A6). Skonfiskowało ją UB podczas rewizji w domu moich rodziców. Poza tym organizowaliśmy inne uliczne akcje w Łańcucie, np. zdzieranie komunistycznych plakatów propagandowych, czy plamienie atramentem lub czarnym tuszem czerwonych flag, ale kilka zamierzeń nie zostało zrealizowanych (ze względu na aktywność tajniaków z UB, gdyż te przedsięwzięcia były planowane w pobliżu Powiatowej Komendy MO w Łańcucie), np. przytrzymanie znienawidzonego brutalnie traktującego zatrzymanych milicjanta zwanego Małym Kaziem i odebranie mu broni, bądź spalenie trybuny montowanej przed obchodami komunistycznego święta 22 lipca.
  • A jak to się skończyło?
  • Po dekonspiracji w marcu 1958 r. (po dokonanym włamaniu do magazynu broni LPŻ), UB zatrzymało 7 członków organizacji, z których 5 trzymano aż do rozprawy, trwającej od 11 dol5 lipca tego roku. 3 pozostałych członków organizacji z tworzonej przeze mnie nowej komórki w Markowej, o czym wiedziałem ze względów konspiracyjnych tylko ja, a podczas śledztwa tego nie zdradziłem, UB nie zidentyfikowało. Śledztwo było brutalne. Np. prowadzony do ubikacji zobaczyłem mijanego, jednego z przesłuchiwanych Edwarda Burdę ze zmasakrowaną twarzą. Mnie nie bito, niemniej sadzano na twardym stołku bez oparcia i oślepiano ostrym światłem ze specjalnych lamp, przesłuchując niemal bez przerwy przez kilkanaście godzin dziennie z krótkimi przerwami na potrzeby fizjologiczne, zaś przesłuchujący w wygodnych fotelach, ,,zmęczeni”, zmieniali się mniej więcej co dwie godziny. Dnia 29 maja 1958 r. prokurator powiatowy M. Ziaja sporządził akt oskarżenia. W akcie tym oskarżył mnie o to, że „W drugiej połowie 1954 r. w Łańcucie działając z rozeznaniem bezprawnie założył kilkuosobowy związek mający na celu gromadzenie broni palnej w celach przestępczych pełniąc w nim czynności kierownicze do połowy 1956 r.”. Nie jest to do końca prawda, ponieważ związek założyłem rok wcześniej, a po dojściu do władzy Władysława Gomułki dałem do wyboru członkom trzy możliwości: 1 – pozostanie w organizacji, ale bez nazwy, której zresztą nie znali, 2 – przejście ze sobą do tworzącego się harcerstwa przedwojennych tradycjach, 3 – wystąpienie z organizacji, co większość członków odrzuciła i pozostała do końca – było to zaś w pierwszej połowie 1957 r.
  • Wspominałeś o niezgodnościach niektórych dokumentów znajdujących się w IPN z faktami czy możesz to rozwinąć?
  • W aktach sprawy dotyczących mojej organizacji jest bardzo wiele niespójności, błędów
    i zamierzonych fałszerstw. Na to ostatnie zwracam uwagę. Chodzi m.i.n. o organizatora komórki „ANTYS-u” w Markowej, czyli o Bolesława Hawrę. Jak wyżej wspomniałem, podczas śledztwa i rozprawy w Sądzie Wojewódzkim w Rzeszowie (i po apelacji prok. Ziai w sądzie Najwyższym w Warszawie), nazwisko to nie padło, gdyż znałem je tyko ja. Tymczasem w materiałach przysłanych mi przez IPN jest wiele sfałszowanych przez UB dokumentów. Dotyczy to wszystkich podsądnych, ale też przede wszystkim Bolesława Hawry. Bolesław Hawro był organizatorem komórki „ANTYS” w Markowej kl Łańcuta w latach 1955-1956. Do rozwiązania organizacji zdołał zaprzysiężyć 2 jej nowych członków – Stanisława Niemczaka i Józefa Hawrę, mieszkańców Markowej. Do tych faktów UB nie dotarło, w związku z czym w czasie śledztwa wszyscy wymienieni ani nie byli jego uczestnikami, ani nie znaleźli się na liście oskarżonych.
  • Możesz opowiedzieć na czym to polegało?
  • W kwestionariuszu osobowym UB na członka nielegalnej organizacji p.n. młodzieżowej bez nazwy na terenie Łańcuta opisanej w charakterystyce nr 115 sporządzonej 25.09.1984 r. (26 lat po rozprawach ?) (a będącym w archiwach IPN) można przeczytać:
    • Hawro Bolesław
    • Pochodzenie społeczne – brak danych
    • Wykształcenie – niepełne podstawowe /uczeń szkoły podstawowej/ –
    • (nieprawda! – był wtedy uczniem I Liceum Ogólnokształcącego w Łańcucie)
    • 4-7. Inne dane osobowe- brak danych
    • Krótki opis działalności : od 1953 r. /brak daty/ do pierwszych dni marca 1958 r. jako uczeń szkoły podstawowej, następnie średniej był członkiem nielegalnej organizacji młodzieżowej, bez nazwy, na terenie Łańcuta. W pierwszych dniach marca1958 r. na polecenie Prokuratury Powiatowej w Łańcucie został zatrzymany. Po przeprowadzonej z nim rozmowie w obecności Prokuratora i rodziców zwolniony ze względu na miody wiek. (fałszerstwo – całość całkowicie sfabrykowana, w 1953 r. był uczniem szkoły podstawowej w Markowej, do Liceum w Łańcucie wstał przyjęty we wrześniul954 r., do organizacji wstąpił dopiero w drugiej połowie 1955 r., z tym, że nie do komórki łańcuckiej, tylko tworzącej się markowskiej. Nie był nigdy zatrzymany. Nikt nie przeprowadzał z nim żadnej rozmowy w szczególności
      w obecności Prokuratora i rodziców, nie istnieje żaden inny ślad jego działania
      w organizacji w dokumentach ze śledztwa i dokumentach procesowych, w związku
      z powyższym, nie był też na liście oskarżonych)
    • Skazany – nie skazany
    • Uprzednio karany sądownie- nie karany
    • Czy pracował na rzecz wrogiego wywiadu – nie pracował.
  • A czy to dotyczy tylko tego przypadku?
  • Nie, w kwestionariuszach osobowych UB dotyczących wszystkich członków naszej organizacji, a będących w archiwach IPN, powtarzają się podobne fałszerstwa. Dotyczy to przede wszystkim dat, danych osobowych, opisów działalności, w tym każdorazowo opisów zatrzymań i zwolnień oraz wyroków sądowych, a w szczególności przesłuchań z udziałem prokuratora i rodziców po czym zwolnień do domu, co w każdym kwestionariuszu było sfałszowane.

Dziadzio pokazał mi jeszcze coś, w co trudno uwierzyć. Zbiór Jego materiałów dotyczących organizacji „ANTYS” będący w posiadaniu IPN jest (choćby tylko w przesianych Dziadziowi kopiach) ogromny. Tymczasem w wydanej przez IPN książce Jacka Witolda Wołoszyna pt. ,,Niepodległościowa konspiracja młodzieżowa na ziemiach polskich w latach 1944/1945 – 1956″ (2019 r., 680 str.)<12> o Jego organizacji nie ma ani jednej wzmianki. Natomiast na str. 510 znalazło się jednak miejsce na wpis: ,, … Źródłem wiedzy o istnieniu wrocławskiego Proletariatu, (największej dolnośląskiej organizacji młodzieżowej) był jeden z uczniów, któremu szkolny kolega powiedział o członkostwie w tym związku. Sam kolega został zwerbowany przez pracowników – UB pod pseudonimem „Ołówek”. Następnie pozyskano kolejnego członka organizacji pod pseudonimem „Gilewicz”. W ten sposób funkcjonariusze otrzymali dane o strukturze i działalności związku.

KOŃCZĄC PRACĘ
pragnę serdecznie podziękować memu Dziadkowi, który wiele czasu poświęcił na rozmowy ze mną, przekazywanie informacji o swojej działalności niepodległościowej w latach pięćdziesiątych, za udostępnienie zbiorów archiwalnych będących w Jego posiadaniu oraz końcową korektę.

Skip to content