VI Ogólnopolski Konkurs
„Żołnierze Wyklęci – Bohaterowie Niezłomni” – 2017 r.

Arkadiusz Patalan

wyróżnienie

VIII edycja – 2019 r. prace literackie szkoły średnie i klasa gimnazjalna

Szkoła: Technikum nr 6 w ZSEiO nr 6 w Łomży
Klasa: II
Opiekun:


Tytuł pracy: „«Całe życie mam dobre… »1– opowieść o życiu Antoniego Zienkiewicza”

Od 4 września 2017 rozpocząłem naukę w murach Zespołu Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących nr 6 w Łomży, obecnie jestem uczniem klasy IITB – technik ekonomista. Moim nauczycielem języka polskiego i dyrektorem szkoły jest Pan Paweł Drożyner, z którym już raz, w 2018r. wziąłem udział, z sukcesem – 3 miejsce w kraju, w konkursie „Żołnierze Wyklęci – Bohaterowie Niezłomni”. Zgłosiłem się ponownie do nowej edycji konkursu, bo interesuję się historią, dostałem nową lekturę do przeczytania i 18 lutego 2019 r. razem z Dyrektorem i Panem Dariuszem Syrnickim, pasjonatem historii współczesnej i sekretarzem Związku Żołnierzy NSZ Okręg Łomżyński pojechaliśmy do Żoch, gmina Troszyn, powiat Ostrołęka, do Pana majora Antoniego Zienkiewicza, by przeprowadzić z nim wywiad. Ja byłem „uzbrojony” w wiedzę z lektur i dyktafon, Panowie obiecali mi pomóc w rozmowie i tak dotarliśmy do niewielkiego, skromnego, murowanego domku, obok którego stoją liczne zabudowania gospodarcze, w którym mieszka z Pan Zienkiewicz. Na schodach domu stał niewysoki, szczupły, ubrany w sweter Pan. Weszliśmy do środka, w niewielkim pomieszczeniu kuchennym na ścianach wisiały zdjęcia Pana majora z licznych uroczystości patriotycznych, portret Papieża Jana Pawła II, podobizny świętych, dyplomy i listy pochwalne, a na stole stała patera z ciastem i cukierkami. Po chwili rozpoczęliśmy rozmowę, włączyłem dyktafon i z pewnymi skrótami opowieść o wojennych i powojennych losach żołnierza ZWZ, AK, WiN i NZW /wojna skończyła się dla niego 8 lat po …./ jest następująca:

Opowieść majora zaczyna się 8 września 1939 roku, podczas ataku wojsk niemieckich na wieś Sięgaczki. Mieszkający wówczas w Choromanach wraz z rodziną nasz bohater, tak jak wszyscy mieszkańcy wsi, rzucił się do ucieczki. Podążali na wschód w stronę Koskowa, w międzyczasie młody chłopak starał się wcielić do wojska – bez skutku, ciągłe odmowy były tłumaczone brakiem mundurów, nasz bohater podejrzewał, że żołnierze uważali go za zbyt młodego – szedł mu wtedy 17 rok życia.

W Głęboczu, obok Czerwonego Boru, tam gdzie we wrześniu 1939 wałczył, między innymi 33 pułk piechoty /rozbity pod Andrzejewem/ było wiele porzuconej broni i mieszkał stryj Pana Antoniego, który, na jego prośby, dał mu dwa karabiny, które później trafiły do oddziału, jednak nie chciał dać mu amunicji, ponieważ bał się, że młodzieniec zacznie wymierzać sprawiedliwość na własną rękę.

Późniejsze dzieje naszego bohatera toczą się w folwarku Buczyn. Jest jesień 1940 roku. W tym folwarku pracę Polaków nadzoruje jakiś bauerfuhrer, Niemiec, który bił szpicrutą do krwi ludzi za drobne nawet, według niego, nieposłuszeństwa. Młody chłopak poszedł do sadu urwać sobie jabłek ,gdzie został zauważony przez Niemca, który chciał go uderzyć, ale Pan Antoni odepchnął go tak, że Niemiec się przewrócił. Wtedy nadzorca narobił krzyku, chłopak rzucił się do ucieczki, a niemiecki żołnierz otworzył ogień. Po tym incydencie opuścił folwark, zaczął się ukrywać, a po niedługim czasie żandarmeria aresztowała jego ojca, w zamian żądając zgłoszenia się uciekiniera. Pan Antoni natychmiast to zrobił i został odwieziony do Troszyna, gdzie został uwięziony w gminnej „kozie”. Jego matka wzięła pieniądze, które mieli w domu i zaniosła je tłumaczowi żandarmów. Pewnej nocy nieznana osoba otworzyła drzwi aresztu i kazała mu, w niewybrednych słowach, ,,będąc niewidocznym”, uciekać do Generalnej Guberni.

Następnie ukrywał się, czasami spotykał z różnymi ludźmi i dowiedział się, że w Piskach została zawiązana komórka konspiracyjna założona przez piskiego sekretarza gminy. Wtedy otrzymał propozycję dołączenia do organizacji. Nasz bohater złożył przysięgę 1 lipca 1941 roku stając się członkiem Związku Walki Zbrojnej. Przyjął pseudonim „Cichy” i został· później żołnierzem AK Obwód Ostrołęka „Sęp” Placówka Piski. Trochę wiadomości dla rozjaśnienia tła historycznego …

13 listopada 1939r. rozkazem Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego zostaje powołany do życia Związek Walki Zbrojnej, której komendantem został generał Kazimierz Sosnkowski. Organizację tę utworzono na bazie Służby Zwycięstwu Polski działającej od 27 września tego samego roku, której dowódca był gen. Michał Karaszewicz -Tokarzewski. ZWZ 16 stycznia 1940 r. stała się częścią sił zbrojnych Rzeczpospolitej . Polskiej. Komenda Główna ZWZ początkowo działa a w Paryżu, a od 30 czerwca 1940r. w Warszawie. ZWZ miało być jedyna organizacja konspiracyjna w kraju, ogólnonarodową, ponadpartyjna i ponadstanową, ścisłą, tajną, wojskową, oparta o zasady karności, hierarchii i dyscypliny, skupiającą wszystkich Polaków pragnących wałczyć z okupantem. Strukturę terytorialną oparto o przedwojenny podział administracyjny. Do grudnia 1939r. stworzono 5 dowództw wojewódzkich pod okupacją niemiecką i 2 pod sowiecką. Ziemia Ostrołęcka organizacyjnie należała do Okręgu Białostockiego ZWZ AK – „Lin”, „Czapla”, „Maślanki”, „Pełnia”, „Sarna”, „Moskwa”. W realiach okupacji sowieckiej ZWZ nie zdołał rozwinąć szerszej działalności poza budową struktur organizacyjnych, działalności propagandowej, wywiadowczej. W terenie działało kilka oddziałów partyzanckich, magazynowano broń, amunicje i sprzęt wojskowy. Po wybuchu wojny niemiecko – sowieckiej rozpoczął się żywiołowy, strukturalny i liczebny rozwój Okręgu Białostockiego, w którym od stycznia 1941r. do 31 lipca 1945r. dowodził kpt./płk Władysław Liniarski „Mścisław” (aresztowany jako komendant okręgu AKO). W ostatecznej formie organizacyjnej Okręg liczył 6 inspektoratów i 14 obwodów. Obwód Ostrołęka wchodził w skład Inspektoratu II Mazowieckiego, do lipca l 940r. komendantem był kpt. Stanisław Cieślewski „Lipiec”, od 1 lipca l 943r. do stycznia l 945r. por. Edward Filochowski „San”. Liczebność obwodu – 14 oficerów, 14 podchorążych, 506 podoficerów, 2316 szeregowych, 116 kobiet w WSK, żołnierze zgrupowani w 30 plutonach pełnych. Rzekuń, Troszyn, Piski to rejon II Obwodu Ostrołęckiego – „Jeleń, Gruszka”2 . Działalność Obwodu to praca organizacyjna, wywiadowcza, propagandowa, likwidacja konfidentów, elementów bandyckich, samoobrona mieszkańców wsi i kurpiowskich miasteczek, działania dywersyjne i w ograniczonym zakresie bojowe. Na szerszą skalę działania zbrojne rozpoczęły się podczas akcja „Burza”, od pierwszych dni sierpnia do połowy września 1944r., użyte siły wynosiły łącznie 240 miejscowych żołnierzy AK i 40 Wilniaków pod komendą chor. „Lasa”. Po walkach stoczonych z Niemcami i pod presją wojsk rosyjskich siły AK zostały zdemobilizowane, część kadry dowódczej aresztowana przez Sowietów, w lasach i na melinach pozostali całkowicie „spaleni” żołnierze AK i NSZ. Od września 1944r. na prawym brzegu Narwi, a od stycznia 1945r. w całym powiecie ostrołęckim jednostki NKWD, Smiersz i UB wyłapywali ukrywających się akowców i eneszetowców – traktowani byli jak przestępcy, aresztowani i brutalnie przesłuchiwani (od września 1944r. do marca 1945r. było ich kilkuset, przede wszystkim żołnierzy AK). Komendant Białostockiego Okręgi AK kpt./płk Władysław Liniarski „Mścisław”, po rozwiązaniu AK w styczniu 1945r. nie podporządkował się temu rozkazowi i zmienił nazwę podległej mu struktury okręgowej na Białostocki Okręg Armii Krajowej Obywatelskiej. Pierwszym dowódca Ostrołęckiego Obwodu AKO został kpt. Aleksander Bednarczyk „Adam”, który poległ w walc z UB 20 grudnia 1946r., a w Obwodzie, w maju 1945r. było 2000 zaprzysiężonych żołnierzy, dostatecznie wyposażonych na tyle, by objąć samoobroną Polaków przed „władzą ludową”. Oddziały AK – AKO w lutym i marcu 1945r. wykonały 19 wyroków śmierci na agentach NKWD, m.in. zastrzelono wójta gminy Troszyn, który wydawał NKWD akowców, 20 kwietnia rozbrojono posterunek MO w Kadzidle, a w maju przeprowadzono atak na posterunek MO i PUBP w Ostrołęce, zajmując 19/20 maja Ostrołękę. We wrześniu 1945r. struktury obwodu ostrołęckiego AKO w całości przeszły do Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” kryptonim „Dorota”, który dział do marca 1947r., do chwili ujawnienia przeprowadzanego przez kpt. E. Filochowskigo „Sana”. Od tego czasu ciężar prowadzenia działalności konspiracyjnej na terenie Kurpiowszczyzny przejęły oddziały Narodowego Zjednoczenia Wojskowego .Organizację Okręgu NZW „Mazowsze” powierzono kpt. Zbigniewowi Kuleszy „Młot”. Atakowano pociągi i stacje PKP, rozbrajano posterunki MO, staczano potyczki z grupami MO, UB i KBW, likwidowano konfidentów i aktywnych komunistów. Dysproporcja sił KBW i UB z siłami „żołnierzy wyklętych” była przytaczająca – ginęli w obławach, zasadzkach, skrytobójczo mordowani przez konfidentów, aresztowani i skazywani na długoletnie więzienia – ostatni zorganizowany oddział chor. Henryka Rogińskiego „Roga” rozbito w maju 1952r. („Róg” popełnił samobójstwo nie chcąc się poddać, 12 sierpnia l 954r. zginął zwabiony w zasadzkę, przez agenta, koło wsi Zaskrodzie Marian Borys „Czarny”, który przejął spuściznę organizacyjna po „Rogu”).3

Wracając do losów Pana Antoniego …
W 1941 roku Niemcy wywieźli rodzinę Zienkiewiczów wraz z dwiema innym rodzinami ze wsi, za Konigsberg /Królewiec/. W tym czasie nasz bohater ciągle pozostawał w ukryciu, w sumie przez trzy i pół roku. Nie chciał opowiadać o wszystkich akcjach, w których brał udział, wiadomo tylko, że uczestniczył w walce z grupą żandarmerii niemieckiej, która ściągała kontyngent od rolników pod Śniadowem. W sierpniu 1944 brał udział w Akcji „Burza” w Obwodzie AK Ostrołęka. Po rozwiązaniu Armii Krajowej 19 stycznia 1945 przez generała Leopolda Okulickiego ps. „Niedźwiadek” przeszedł do WIN-u. 24 sierpnia 1945 roku pod dowództwem Kazimierza Filochowskiego „Downara” wziął udział w potyczce między wsią Nadbory i wsią Gniazdowa wzdłuż drogi Łomża – Ostrów Mazowiecka4. Do Pisek tego dnia przyjechali 2 samochodami funkcjonariusze NKWD i UB i MO z Zambrowa, zabili jednego z członków podziemnej organizacji, komendanta placówki Troszyn , Stanisława Łuniewskiego „Łosia”, wsadzili jego ciało w worek, wrzucili na samochód i aresztowali 14 ludzi z organizacji. Podczas powrotu komuniści zostali ostrzelani przez 2 rkmy i zaatakowani przez oddział „Downara”. Zginęło 12 funkcjonariuszy, jeden zdołał uciec, po stronie polskiej zginął Wacław Wiśniewski, odbito więźniów – 2 było rannych. Później, w ramach odwetu, „władza ludowa” spaliła dwie okoliczne kolonie, ale ludzie ocaleli.

W październiku 1945 został żołnierzem WiN. W 1947, po ujawnieniu się dowództwa WIN-u nastąpiło spotkanie z dowódcą kompanii, który zwolnił wszystkich, którzy nie są „spaleni”. Część zwolnionych udała się na zachód kraju, zaś ci, którzy mieli taką możliwość udali się na emigrację. Natomiast Ziemkiewicz podążył śladami swojego stryjecznego brata i w tajemnicy przed swoją przyszłą żoną wstąpił do NSZ i został żołnierzem, do 1953 roku, w oddziale ppor. Henryka Jastrzębskiego „Zbych” – I Podlaskiej Brygady XV Okręgu „Chrobry”5. 24 czerwca 1947 roku ożenił się, cały czas będąc w konspiracji. Został aresztowany w 1948 roku przez Urząd Bezpieczeństwa, wydany przez człowieka o pseudonimie „Komar” /którego nazwiska do dnia dzisiejszego nie zna/. Osadzono go w Ostrołęce, następnie 11 listopada przeniesiono do Warszawy, na ulicę Sierakowskiego, później na Mokotów, na ulicę Rakowiecką. Tam był ciągle przesłuchiwany, próbowano go oskarżyć o rzeczy, których nie zrobił. Podczas przesłuchania został postawiony przed nim człowiek, który go wydał, a którego Pan Antoni pierwszy raz na oczy widział. On również próbował za wszelką cenę „pogrążyć” naszego bohatera. W napadzie złości Ziemkiewicz rzucił się na niego i niemalże go nie udusił, ale on słabo się bronił. Strażnicy powstrzymali go, po czym bardzo brutalnie pobili i całego zakrwawionego wrzucili do celi. Dopiero po tym wydarzeniu pozostałych siedmiu więźniów z celi (jednym z nich był kapitan Maj) zaczęło rozmawiać z przyszłym majorem, wcześniej nie mieli do niego zaufania. Ziemkiewicz był tyle razy przesłuchiwany, że nauczył się swojego aktu oskarżenia na pamięć. Po opowiedzeniu wszystkiego współwięźniom otrzymał instrukcje, co musi zrobić, aby zostać wypuszczonym. Major Ziemkiewicz opowiadał, że najczęściej był przesłuchiwany w nocy, nieznani mu więźniowie zeznawali, że byli ·świadkami tego, co robił. Dzisiaj major opowiada tym ze śmiechem, jednak wtedy mógł otrzymać za to karę śmierci. Pan Ziemkiewicz pokazywał nam nawet wgniecenie na głowie, znak po otrzymaniu ciosu kolbą nagana, był bity łańcuchem owiniętym rzemieniem, ale specjalnie wspomnieniami nie chciał wracać do tych okrutnych dni na Mokotowie. Po 12 tygodniach przesłuchań w Warszawie został przewieziony na sąd pokazowy do Ostrołęki. Wtedy to, gdy szedł po ulicy, pod konwojem, zauważył studnię z wiadrem wody, na które się „rzucił” się, bo kilka dni nic nie jadł i nie pił. Został strasznie pobity kolbami karabinowymi konwojentów. Gdy był w więzieniu przyszedł do niego jego obrońca z urzędu, aby podpisał akt oskarżenia, wyraził sprzeciw, ponieważ wszystko, co w nim się znajdowało było nieprawdziwe. 4 dni później odbył się sąd, w kinie w Ostrołęce. Oprócz Antoniego Ziemkiewicza sądzonych było dwóch innych osadzonych. Pan major pamiętał nawet ich nazwiska, jeden z nich miał na nazwisko Gumkowski, pochodził z Sokołowa i również jak Pan Ziemkiewicz był oskarżony przez „Komara” i również jak nasz bohater był niewinny, ale był uczestnikiem wojny polsko – bolszewickiej i prawdopodobnie dlatego otrzymał, dla przykładu, dwuletni wyrok. Drugim z nich był Józef Nurczyk, który był kapralem podczas wojny w 1920, tak jak pozostałym sądzonym nic nie zostało mu udowodnione, jednak został skazany na 7 lat więzienia. Największe szczęście ze wszystkich sądzonych tego dnia miał nasz bohater, ponieważ jego wyrok był najłagodniejszy: 5 lat w zawieszeniu. Pan major opowiadał, że po ogłoszeniu wyroku słuchacze w kinie prawie „nosili go na rękach”. Po powrocie do domu założył warsztat mechaniczny. Był często odwiedzany przez oddział dowodzony przez „Orzecha” Romualda Korwka /później ukrywał się samotnie do 1960roku/, któremu chętnie pomagał. Jego żona sprzeciwiała się takim odwiedzinom, mieli małe dziecko, a Pan Antoni wciąż był objęty pięcioletnim wyrokiem. Następnie słuchaliśmy opowieści o innych oddziałach, które nocowały w jego świeżo postawionej stodole -żołnierze mówili, że nie chcą nocować w domu, bo to można zrobić za przyzwoleniem gospodarza, a w stodole – gdyby zostali pojmani, to zawsze mogą powiedzieć, że to bez jego zgody. Nocował u niego, między innymi, Kazimierz Żebrowski „Bąk” z synem (ostatni dowódca Okręgu NZW, zginął 3.12.1949 w Mężeninie). Słyszeliśmy również anegdotę o tym jak nocował u niego oddział wileńskich partyzantów, na straży stał wartownik, który przebierał się za kobietę i pod dużą chustą, którą wtedy otulały się kobiety, miał automat PPS. Zapytany o nachodzenie przez Urząd Bezpieczeństwa powiedział nam, że przejeżdżali na wieś w celu przekonywania miejscowych do swojej partii, jednak ich sekretarzem w gminie był były strażnik z więzienia w Ostrołęce, który uznał Pana majora za aktywnego wroga numer jeden, więc omijali jego dom szerokim łukiem. Był jedynie wzywany na posterunek MO, jednak w błahych sprawach.

Zapytany o akcje nie chciał mówić zbyt wiele, tłumacząc się, że nie powinny ujrzeć światła dziennego. Wspomniał jedynie sytuację, kiedy po rozwiązaniu oddziału w sierpniu 1944 po akcji „Burza” kluczył z innymi żołnierzami pomiędzy pozycjami rosyjskimi i niemieckimi. Rozmowy z radzieckim generałem i dowódcą kompanii „Cichego” w sprawie dalszej, wspólnej walki skończyły się, kiedy Rosjanin powiedział, że muszą być wcieleni do · Armii Berlinga. Pod Sokołowem natknęli się na obszar ostrzeliwany przez dwie wrogie strony, schowali się w okopie, a dwaj starsi, żonaci i mający dzieci towarzysze wysłali go po słomę, żeby zamaskować kryjówkę. Kiedy wracał ze słomą, to do okopu wpadł pocisk z niemieckiego moździerza. Obaj towarzysze Pana Ziemkiewicza zginęli, jednego z nich pocisk rozerwał na strzępy, zaś on został ranny w szyję. Na szczęście wiedział, gdzie schował się sanitariusz z jego oddziału i udał się do niego. Sanitariusz opatrzył go, brak bandażu nadrobił koszulą Pana Ziemkiewicza – a on do dziś powtarza jaka to piękna koszula była. Po dalszą pomoc udał się za namowa sanitariusza do żołnierzy rosyjskich. Podczas drogi o mało nie zginął, Niemcy widząc go otworzyli ogień. Chcąc przeżyć resztę drogi pokonał rzeką. Kiedy dotarł do obozu Rosjanie uznali go za Niemca, miał na sobie zielone, wojskowe spodnie i bluzę mundurową, a rana szyi spowodowała, że nie mógł mówić. Gdyby nie to, że został rozpoznany przez jedną z kobiet z okolicznej wsi, to prawdopodobnie zostałby zastrzelony. Rosjanie wysłali go do szpitala, po drodze widział bardzo dużo martwych ludzi, koni, jak nam powiedział, to był najgorszy obraz wojny. W drodze do szpitala spotkał leżących, dwóch rannych żołnierzy rosyjskich. Uznał, że poczeka razem z nimi na ratunek- był bardzo słaby. Po jakimś czasie nadjechała ciężarówka , która zabrała ich ze sobą. Chwilę potem jeden z rannych żołnierzy zmarł. Kierowca samochodu otrzymał rozkaz, aby dostarczyć rannych do szpitala w Zambrowie. Gdy byli w Czerwonym Borze zmarł drugi z nich. Jak się później okazało w Zambrowie, również nie było szpitala, w koszarach leżeli tylko zabici, Pan Antoni udał się w poszukiwaniu transportu do szpitala. Zatrzymał samochód prowadzony przez rosyjskiego żołnierza, który jechał po pociski. W drodze do Wysokiego Mazowiecka samochód zatrzymał się, wysiedli, a żołnierz wyjął broń, nasz bohater w duchu już żegnał się z życiem, ale zdarzył się cud – nadszedł rosyjski telefonista. Po krótkiej rozmowie kierowca odjechał i zostawił majora telefoniście. Ten zatrzymał kolejny samochód jadący w kierunku Mazowiecka, który dowiózł Pana Antoniego do szpitala, gdzie został opatrzony i zabrano mu mundur – pamięta do dziś, że był z dobrego materiału, a dano lichą pidżamę. Po trzech dniach wraz z 2 innymi rannymi został przetransportowany samolotem do Białegostoku. To był dwupłatowiec, pod skrzydłami miał zamontowane nosze, pilotem była kobieta, a Pan Antoni podróżował na drugim miejscu w kadłubie. Tam trafił do szpitala, wstawiono mu w krtań rurkę i leżał na sali z innymi rannymi. Karmiono ich bardzo słabo, przeważnie zupą z czarnymi kartoflami, którą Rosjanie nazywali „szci”. Kiedy Niemcy bombardowali Białystok, obok szpitala trafili w magazyn żywnościowy – w ruiny magazynu wybrało się trzech chorych – znaleźli kiszone ogórki. Pan Antoni „nabrał ich w szpitalny chałat”, poczęstował wszystkich w sali i schował resztę pod łóżkiem. Rano, ogórków już nie było, w nocy przestawiono jego łóżka i towarzysze z sali wszystkie zjedli. Polaków chciano wcielić do armii Berlinga i wysłać na front. Pan Zienkiewicz nie zamierzał tego robić i z dwoma innymi pacjentami uciekł ze szpitala, ubranie – stary, wyprany mundur rosyjski dostał od jednej z rosyjskich pielęgniarek. Jeden z towarzyszy drogi odłączył się w Zambrowie, drugi odszedł za Łomżą i on udał się dalej w samotną drogę. Jednak niedługo potem został w Nadborach aresztowany przez Rosjan regulujących ruch samochodowy, którzy wzięli go za szpiega. On im tłumaczył, że taki mundur dali mu przy zwolnieniu ze szpitala i że jest Polakiem. Został zwolniony po tym, jak okazało się, że naprawdę nie jest dezerterem ·zna dobrze okolicę -przepytywano go z mapą w ręku i chce dostać się do domu. Wreszcie udało mu się dotrzeć do Żoch, do szwagra, gdzie wszyscy myśleli, że Pan Antoni zginął. Niedługo później znów zaczęła się partyzantka, ponieważ żołnierze rosyjscy grabili całą okolicę. Wtedy odbyła się akcja, podczas której został ranny w głowę. Rosjanie napadli na jeden z domów, zabili świniaka, zaczęli pić bimber i chcieli zgwałcić żonę gospodarza. Mały chłopiec zdołał uciec i powiadomił kilku zaprzysiężonych i uzbrojonych żołnierzy o napadzie. Wszyscy zebrali się natychmiast i ruszyli z odsieczą. Jak wpadli do tego domu, to jeden z rosyjskich żołnierzy-­starszyna, w podartej kufajce zdążył „pociągnąć” długą serię i jeden z rykoszetów trafił Pana Zienkiewicza tuż nad lewym okiem. Reszta Rosjan zginęła z rąk Polaków. Na pytanie dyrektora Drożynera – co z nimi dalej zrobiliście? – Pan Antoni żywo zareagował mówiąc – a po co to panu wiedzieć. Z opowieści Pana Antoniego wynika wyciąganie kuli było nieporównywalnie bardziej bolesne niż sam postrzał – pocisk tkwiący w czaszce, szczypcami do wyrywania zębów, na „żywca” wyciągnął wiejski felczer – do dziś ma nad lewym łukiem brwiowym widnieje centymetrowe wgłębienie. Rosjanie prowadzili śledztwo o zdarzeniu, nic się nie dowiedzieli, ale aresztowali 30 mężczyzn z okolicznych wsi i wywieźli ich do na rok, do pracy w kopalni. Z konspiracji Pan Zienkiewicz wyszedł w stopniu kaprala, jego ostatni kontakt miał miejsce w roku 1953, później już nikt u niego nie nocował.

Kolejne lata Pan Antoni spędził w Żochach prowadząc swój warsztat mechaniczny. Podkuwał konie, reperował siewniki, kultywatory i inny sprzęt rolniczy – od 1948 do 2003. Skończył wieczorowe technikum, w Warszawie zdawał egzaminy zawodowe6. Kiedyś pojechał do Warszawy po towar i w tramwaju zobaczył ubowca, który go przesłuchiwał na Rakowieckiej, w towarzystwie wysokiego mężczyzny. Zapytał – czy my się przypadkiem nie znamy? Tamten popatrzył na niego i wyskoczył z tramwaju, a ten drugi powiedział, że jak przyjechali po wojnie z Francji, to ich „wzięli” do UB i powiedzieli, że będą walczyć z wrogami narodu i oni w to niestety uwierzyli. Nigdy więcej nie zobaczył już swojego prześladowcy.

Pan Antoni z żoną /zmarła 3 lata temu/ doczekał się 4 dzieci, 12 wnuków i 20 prawnuków .Od 25 lat jest członkiem pocztu sztandarowego w Światowym Związku Żołnierzy AK – koło Troszyn. Uczestniczy w wielu uroczystościach patriotycznych, 15.08.2018r. został awansowany na kolejny stopień oficerski – majora. Był wielokrotnie odznaczany i wyróżniany za swoją działalność patriotyczną – Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski – 2018, odznaką „Za zasługi dla miasta Ostrołęki” – 2017, Medalem „Pro Patria” – 2016, Krzyżem Zasługi Żołnierzy NSZ – 2015, odznaczeniem „Za zasługi dla ŚZŻ AK” – 2012, Krzyżem Wojska Polskiego – 1996,Medalem Weterana Walk o Niepodległość – 1995, Krzyżem AK – 1994, Odznaką Akcji „Burza”, Pierścieniem Niepodległości i innymi. Cieszy się, że Niepodległa o nim nie zapomniała – w styczniu 2019 przyjmował przysięgę żołnierzy OT w Ciechanowcu.

Pan major Antoni Zienkiewicz jest postacią niezwykle fascynującą. To, jak radził sobie ze wszystkim trudnościami w życiu, jest godne podziwu. Miał również wiele szczęścia, ponieważ mógł zginąć co najmniej kilka razy, jednak zawsze udało mu się uniknąć najgorszego. W wielki podziw wprowadził mnie również fakt, iż mimo sędziwego wieku jest w niesamowitej kondycji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej, mimo tego, że był poważnie ranny a teraz ma 95 lat. Mimo ogromnej różnicy wieku między nami, na mnie, jako na człowieka dopiero wkraczającym w dorosłe życie, który realia wojny zna tylko z opowieści bądź filmów lub gier komputerowych, to zrobił on na mnie piorunujące wrażenie . Jest również człowiekiem bardzo pogodnym i kulturalnym, dużo się śmieje, często żartował podczas rozmowy z nami. Mieszka sam, sam doszedł do wszystkiego, co teraz posiada . Ma już ponad 95 lat, a wciąż jest w stanie załatwiać wszystkie swoje życiowe sprawy, sam prowadzi samochód, a drugi – świąteczny – duży i elegancki – ma w garażu.

Niestety, nie o wszystkim dziś chce mówić, niektóre z wydarzeń i szczegółów zacierają mu się w pamięci, jego wojenne życie było spisane w dwóch zeszytach. Jednak jego żona, w trosce o męża i w obawie, że wpadną w niepowołane ręce spaliła je w kuchni obok, której siedzieliśmy. Pomimo to dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy oraz usłyszeliśmy historię niezwykłego człowieka, jednego z tych , od których powinniśmy czerpać wiedzę na temat tamtych czasów, człowieka, który walczył za Polskę, za wolność, jest niezwykle skromny, nie używa wielkich słów i mówi, że tak trzeba było. Taka właśnie była i jest historia Pana Antoniego Zienkiewicza, po prostu dobrego Polaka i człowieka i dlatego cieszę się, że wydobyto z zapomnienia losy „Żołnierzy Wyklętych-Bohaterów Niezłomnych” i jestem dumny, że mogłem poznać jednego z nich.


  1. https://to.com.pl/wyjatkowe-urodziny-w-zochach-gm-czerwin-95-lat-skonczyl-antoni-zienkiewicz-kombatant­-major-w-czasach-ii-wojny-zolnierz-ak/ar/13708007 25.02.2019r.
  2. http://www.dws-xip.pl/PW/formacje/pw97.html 25.02.2019r.
  3. Kazimierz Krajewski, Tomasz Łabuszewski „Ziemia Ostrołęcka w walce z komunizmem 1944-1954”, Ostrołęka 2008
  4. Głos Katolicki. Tygodnik Diecezji Łomżyńskiej nr 51/52 23.12.2018
  5. Głos Katolicki. Tygodnik Diecezji Łomżyńskiej nr 51/52 23.12.2018
  6. https://to.com.pl/wyjatkowe-urodziny-w-zochach-gm-czerwin-95-lat-skonczyl-antoni-zienkiewicz-kombatant­-major-w-czasach-ii-wojny-zolnierz-ak/ar/ 13708007 25.02.2018r.
Skip to content