X Ogólnopolski Konkurs
„Żołnierze Wyklęci – Bohaterowie Niezłomni” – 2021 r
.

Dawid Baśniak

I miejsce

X edycja – 2021 r. prace literackie szkoły ponadpodstawowe

Szkoła: Zespół Szkół Ogólnokształcących i Policealnych w Świeciu – II Liceum Ogólnokształcące
Klasa: II
Opiekun:


Tytuł pracy: „Bój o Polskę. Bój o przyszłość. Żołnierze Wyklęci – Bohaterowie Niezłomni”

Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie; Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił2. Takimi słowami rozpoczyna się najbardziej znana epopeja dotycząca życia na Litwie. Mowa tutaj oczywiście o Panu Tadeuszu, który wyszedł spod pióra Adama Mickiewicza. Powyższe słowa, pomimo tego, że zostały napisane w latach 30. XIX wieku, są nadal aktualne i ponadczasowe; można wręcz odnieść wrażenie, że już zawsze takimi będą.
Wschodnie tereny Europy, należące niegdyś do Rzeczpospolitej Obojga Narodów, postrzegane są przez wielu jako część polskiego dziedzictwa narodowego. Niby to „tylko” skrawek ziemi, ale za to jak bogatej w to, co stanowi o sile narodu − substancję biologiczną, czyli ludność, która dba o rodzimą tradycję i zapewnia jej ciągłość. Obecnie, spory odsetek osób zapomina, że tzw. „Kresy Wschodnie”, to nie tylko ziemie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, ale też Inflanty, Ruś czy Białoruś.
Kiedy jeszcze chodziłem do gimnazjum, nauczycielka ucząca historii wymagała od nas, abyśmy na każdej lekcji byli przygotowani do zaznaczenia na mapie polskich krain historycznych, ze szczególnym naciskiem na tereny utracone przez Polskę po II wojnie światowej. Przez cały ten okres nie rozumiałem tego pomysłu, ale dopiero, gdy natrafiłem na publikacje historyczne traktujące o wschodniej Polsce, zauważyłem, jakie wspaniałe osoby pochodziły ze wschodu. Prócz wyżej wspomnianego Adama Mickiewicza, można jeszcze przywołać Józefa Piłsudskiego, Zygmunta Szendzielarza lub ks. Waleriana Meysztowicza. Były to bez wątpienia postaci wybitne, a takich na Kresach nigdy nie brakowało.
Niestety, ale kresowi Polacy nie zostali oszczędzeni przez los, a bieg wydarzeń odcisnął na nich ogromne piętno. Począwszy od 1772 roku, kiedy to zaborca rosyjski zaanektował pierwsze tereny należące do „Rzplitej”, przez tragedię zaborów oraz wojnę polsko-bolszewicką, kończąc na dramacie, jakim była II wojna światowa i jej główna konsekwencja − ponowne dostanie się pod rosyjski but. Żadna polska społeczność nie została tak źle i niesprawiedliwie potraktowana na przestrzeni historii, jak obywatele Kresów. Nie można tu też pominąć „Operacji Polskiej”, w której bestialsko zabito przynajmniej 111 tysięcy osób3. Liczba ta przewyższa statystyki zamordowanych w Katyniu4 czy podczas tzw. „Rzezi Wołyńskiej5.
Można pokusić się o stwierdzenie, że tragizm powyższych wydarzeń miał kluczowy wpływ na patriotyzm Polaków żyjących na Kresach. Obecnie, tak trudna do zdefiniowania wartość, objawia się pod zupełnie inną postacią niż w dawnych latach. Podstawową różnicą jest fakt, że Polacy nie muszą prowadzić regularnej walki zbrojnej przeciwko okupantowi, aby uniknąć śmierci w zapomnieniu. Podczas gdy w debacie publicznej pojawiają się hasła powiązane ze zbrodniami okupantów, prócz rzezi dokonanej w Katyniu, przede wszystkim rozmawia się o okrucieństwie Niemców, a temat bestialstwa Sowietów schodzi na dalszy plan. Wiele osób zapomina, że ludzie z Kresów często przechodzili przez jeszcze większe piekło niż osoby z Generalnego Gubernatorstwa czy Kraju Warty (co nie zmniejsza tragizmu ofiar narodowego socjalizmu). Trzeba pamiętać, że osoby na Kresach zostały dotknięte okupacją aż trzykrotnie: w 1939 roku wkroczyli Sowieci, następnie w 1941 roku (w wyniku operacji „Barbarossa” okupację zaczęli Niemcy, by w 1944 roku nadeszło „wyzwolenie”, które zapoczątkowało okres wieloletniego komunizmu w Polsce i spowodowało, że najcenniejsze polskie ziemie, zostały Polakom odebrane na rzecz ZSRR6.

„Chłopcy z lasów” mieli świadomość, że najprawdopodobniej ta walka jest przegrana, a jedyną szansą na zwycięstwo, miała być III wojna światowa. Jak wiadomo, taki konflikt nie doszedł do skutku. Setki tysięcy polskich patriotów zostało pozostawionych samym sobie w walce z najgorszym systemem jaki funkcjonował na Ziemi − komunizmem. Pomimo tego, zacisnęli zęby i walczyli do końca w słusznej sprawie, aby Polska mogła być znów wolna od obcych wpływów.

WALCZYLI JAK LWY − DO OSTATNIEJ KROPLI KRWI
Lato 1944 wielu Polakom kojarzy się głównie z wybuchem walk w Warszawie. Powstanie, które dla wielu osób było olbrzymią hekatombą, przysłania fakt, że już w tym okresie swoją walkę prowadzili również wyklęci. Jako pierwsi takiego nazewnictwa zaczęli używać Leszek Żebrowski w 1994 roku (wystawa pt. Żołnierze Wyklęci − antykomunistyczne podziemie zbrojne po 19449) oraz Jerzy Śląski w 1996 roku (książka pt. Żołnierze Wyklęci10).
Jedną z najważniejszych bitew, stoczonych przez oddziały leśne na Kresach, było starcie pod Surkontami, które miało miejsce 21 sierpnia 1944 roku. Była to pierwsza regularna potyczka z Sowietami wkraczającymi na polskie ziemie. Dowódcą polskiego oddziału AK był wówczas ppłk Maciej „Kotwicz” Kalenkiewicz. Jest to postać mniej znana na skalę kraju, ale jego zasługi dla wolnej Polski są nieocenione; można tutaj przytoczyć chociażby fakt, że był jednym z pierwszych cichociemnych zrzuconych na polskie ziemie. Spod jego pióra wyszedł także plan operacji wyzwoleńczej dla Wilna. Niestety, ale sam nie mógł wziąć udziału w jego realizacji, ponieważ na krótko przed tymi walkami, został ranny w rękę, a tą trzeba było amputować. Jak powszechnie wiadomo, operacja „Ostra Brama” zakończyła się dla AK wielkim blamażem, bo pomimo wyzwolenia Wilna, aresztowano znaczną część kadry oficerskiej biorącej udział w boju o to miasto.
Wracając do wątku bitwy pod Surkontami, trzeba wspomnieć o niezwykłym poświęceniu „Kotwicza”, ponieważ zginął, próbując zatrzymać sowieckie natarcie, wspierane przez cekaemy. Wraz z dowódcą, polegli również rtm. Jan „Ostroga” Skrochowski oraz pchr. Henryk „Orwid” Nikcicz. Bohaterstwo tej trójki, a także pozostałych 33 osób, które poniosły śmierć, nie poszło na marne, albowiem zadano dotkliwe straty 3. batalionowi zmotoryzowanego pułku NKWD (zginęło około 130 żołnierzy)11. Polski oddział, po bohaterskiej walce, został dosłownie zmieciony z powierzchni ziemi, ponieważ zginęli wszyscy, prócz jednego członka oddziału. Tą ocaloną osobą była Helena „Czarna Magda” Nikcicz, której syn „Orwid” poległ w tym boju. „Czarnej Magdzie” udało się przeżyć dzięki „gapiostwu” Sowietów, ponieważ zaliczono ją do grona ludności cywilnej.
Dodatkowego okrucieństwa dodaje też to, co NKWD uczyniło po walkach, ponieważ w bestialski sposób dobijano rannych, co łamie nie tylko wszelkie konwencje chroniące jeńców, ale też zasady prawa moralnego. Każdego potraktowano bagnetem, często nawet kilkukrotnym dźgnięciem. Pewnym paradoksem historycznym jest też to, że polegli w bitwie z 21 sierpnia 1944 roku, zostali pochowani tuż obok powstańców styczniowych z 1863 roku. Polska krew znów doświadczyła te tereny i je obciążyła. Niestety, ale okazało się, że finalnie poświęcenie nie przyniosło wyzwolenia, w takim okresie czasowym, w jakim go oczekiwano.
Obrońcy Surkont zasługują na najwyższy szacunek, bo pokazali jak należy walczyć o kraj. Przez kilka godzin potrafili odpierać hordy przeciwnika, mając z tyłu głowy cel, jaki przyświecał tej walce. Nie przez przypadek okrzyknięto tę bitwę mianem „polskich Termopili”. Starcie o Surkonty znalazło się w kanonie największych polskich bitew, tuż obok walk o Rodowo w 1694 roku lub obrony Wizny podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku. Surkonty mają też swoje miejsce pamięci na warszawskim Grobie Nieznanego Żołnierza. Umieszczono tam napis: SURKONTY 21 VIII 1944. Jest to kolejny przykład, który dowodzi o znaczeniu walk z nadchodzącymi Sowietami. Niestety, ale zagrożenie ze wschodu, KG AK zbagatelizowała. Obraz sytuacji w 1944 roku dobitnie prezentuje fragment jednego z raportów − Polskie władze tylko wtedy interesują się mordowaniem Polaków, jeśli mordercami są Niemcy12. Zapomniano o zbrodniach sowieckiego reżimu, pominięto „Operację Polską” oraz przestępstwa jakich· wschodni wróg dopuścił się po 17 września 1939 roku. Powyższy przykład pokazuje również, czym może skończyć się brak wiedzy historycznej i brak dyskusji o dziejach własnej społeczności i narodu.

TRAGIZM SYTUACJI
Historia bitwy pod Surkontami doskonale obrazuje sytuację jaka zastała wówczas wyklętych. Porównując siły AK z powyższego starcia, z oddziałami Sowietów, można dostrzec kolejny tragiczny aspekt tej walki. Sowieci mieli około 17 razy więcej żołnierzy. Polaków odcięto od jakiegokolwiek wsparcia, bo NKWD sprytnie domknęło kocioł. W tym wypadku rzeź była nieunikniona. Zdecydowana większość starć z nowym okupantem wyglądała w podobny sposób. Pomimo znajomości terenu, nie udało się wygrać tego boju, bo matematyki się nie oszuka. Liczby jasno pokazują, że wygrana była niemożliwa.
Wiele osób używa powyższego przykładu jako argumentu przeciwko popularyzowaniu wiedzy o żołnierzach wyklętych. Na tym właśnie polega fenomen walki antykomunistów. Pomimo znacznej przewagi przeciwnika, nie mieli innej możliwości − musieli walczyć. O ile dowódców powstania warszawskiego czy AK (jako ogółu) można krytykować za decyzje oderwane od rzeczywistości i posyłanie żołnierzy na pewną śmierć, o tyle w przypadku wyklętych, sytuacja przedstawia się inaczej. Walczący po 1944 roku, z nowym najeźdźcą, nie mieli możliwości wyboru polegającego na pozostaniu przy życiu lub walce z okupantem, bo ich sytuacja była o wiele bardziej tragiczna. Pierwszą opcją była tzw. „amnestia”, która okazała się zagrywką polegającą na zmniejszeniu oporu wobec władzy, a nie oficjalną umową pomiędzy walczącymi stronami. Jak powszechnie wiadomo, znaczne grono osób, które nie wytrzymały i postanowiły zakończyć walkę, zostało najpierw aresztowane, a następnie (po brutalnym śledztwie) rozstrzelane lub powieszone i „pochowane” pod płytą chodnikową bądź na śmietniku. Wobec tego, wyklętym pozostał w tym wypadku, już tylko jeden kierunek − godna śmierć z bronią w ręku. UB nie było mistrzem kamuflażu, więc wyklęci posiadali pewną część wiedzy na temat metod śledczych komunistów. Żołnierzy, którzy walczyli o wolny kraj, z chwilą aresztowania przez aparat bezpieczeństwa, poddawano procesowi odczłowieczania. Często wspomina się o tym, że to Niemcom zależało na zabiciu człowieka w człowieku, ale po raz kolejny zapomina się o charakterystyce systemu komunistycznego.
Wojna wyzwala w ludziach najgorsze cechy, o czym świadczą słowa jednego
z najwybitniejszych polskich pisarzy − Gustawa Herlinga Grudzińskiego − Przekonałem się
wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów sądzenia go według uczynków.jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich
15.
Zbrodnie, jakie popełnili polscy antykomuniści, nie są czarno-białe. Każde zabicie człowieka jest niemoralne i nie powinno być dla niego wytłumaczenia, ale żeby nie ferować daleko
idących wyroków, trzeba zrozumieć tragizm sytuacji. Ludzie, którzy przez 5 lat walczyli przeciwko najeźdźcom, aby Polska stała się wolna, nagle dowiadują się, że była to ofiara nic nie znacząca.
Mieli prawo być oburzeni, bo Polska stanowiła zapłatę dla Stalina za pokonanie Niemców. Trzeba jasno powiedzieć, że wyklęci byli tylko ludźmi, a nie stalowymi, niezniszczalnymi maszynami do zabijania. Wśród nich znaleźli się sadyści, degeneraci i przestępcy, ale był to skrajny margines. Żadna armia na świecie nie jest wolna od takich osób. Klasycznym tego przykładem może być kampania we Francji, która rozpoczęła się 6 czerwca 1944 roku. Bohaterstwo żołnierzy, którzy zginęli na plaży Omaha lub Utah, jest niepodważalne i zasługuje na najwyższe uznanie, ale nie można powiedzieć, że wśród setek tysięcy zdesantowanych, były same anioły. Wojna jest najbardziej okrutnym zdarzeniem, dlatego podczas jej trwania, dochodzi do morderstw popełnionych na cywilach, gwałtów oraz rabunków. Chciałoby się, aby świat posiadał sumienie i wspólny interes, jakim jest dobroć, ale niestety tak nie jest.

BÓJ CIĘŻKI JAK „MŁOT”
16 lutego 1906 roku, w Tokarach, przyszedł na świat Władysław Łukasiuk − najstarszy potomek Marcina i Marianny (z domu Swentkowskiej)18. Nikt wtedy nie miał prawa wiedzieć, jak ważną i trudną rolę odegra on w przyszłości narodu.
Był bardzo pracowitą i sumienną osobą, więc charakterem idealnie pasował na wzorowego żołnierza. Taką też drogę obrał i w 1929 roku rozpoczął służbę w 3. pułku strzelców konnych w Wołkowysku19. Kariera wojskowa wiąże się z dużym ryzykiem utraty życia lub zdrowia. Niestety, ale w tym wypadku obawy okazały się słuszne, bo Łukasiuk uległ groźnemu wypadkowi podczas ujeżdżania konia, co skończyło się dla niego trwałym kalectwem. Nie przekreśliło to jednak jego umiejętności wojskowych, bo zachodzi duże prawdopodobieństwo, że został pracownikiem służb kontrwywiadowczych. Jego zadaniem miało być rozpracowywanie skomunizowanej ludności lokalnej (na czele z Wandą Wasilewską)20.
Ze względów zdrowotnych nie mógł walczyć w 1939 roku, ale wręcz błyskawicznie, bo 4 lutego 1940 roku, został zaprzysiężony w ZWZ21. Przybrał pseudonim „Młot II”, chociaż najczęściej używa się przydomka „Młot”. Jego, wcześniej nabyte, zdolności wywiadowcze okazały się nieocenione, bowiem w 1944 roku jego oddział brał udział w operacji „akcja V”. Wiązała się ona ze zdobyciem wszelkich materiałów dotyczących tzw. „Wunderwaffe”. Zasługi zgrupowania Łukasiuka były w tej kwestii nieocenione, ponieważ udało się pozyskać całą rakietę V2, która podczas przeprowadzania jednej z prób, wpadła do Bugu. Z całkowitą pewnością przyspieszyło to prace i pomogło zrozumieć mechanikę działania tej śmiercionośnej broni22.
Łukasiuk podczas wojny miał ogromne szczęście, o czym świadczy uniknięcie aresztowania w dniu 4 października 1944 − trwało wówczas „polowanie” na żołnierzy polskiego podziemia, które, po nieudanej akcji „Burza”, przeprowadzało NKWD. Jak już wcześniej wspomniałem, wyklęci mieli tylko 2 możliwości − śmierć z bronią w ręku lub aresztowanie i egzekucję, po której popadało się w zapomnienie. Wybór „Młota” był oczywisty − walka do samego końca. Jego podlaska legenda zaczynała się pisać. Na przełomie lipca i sierpnia 1945 roku dołączył do słynnej „Brygady śmierci” − 5. Brygady Wileńskiej AK, której dowodził kolejny legendarny żołnierz − Zygmunt „Łupaszka” Szendzielarz. W tym okresie zasłynął on z wielu akcji wymierzonych w komunistów, a do najważniejszych z nich zalicza się zwycięski bój pod Łempicami, kiedy to 30 listopada 1945 roku rozprawiono się z grupą operacyjną NKWD23.
Przełomowym momentem w partyzanckiej działalności „Młota” był luty 1946 roku − wtedy sformowano 6. Brygadę Wileńską AK24. Początkowo, podlegała ona rozkazom „Łupaszki”, ale 18 października 1946 roku dowódcą mianowano Władysława Łukasiuka25. Brygada pod jego rozkazami cieszyła się publicznym szacunkiem, a podlaska ludność zdecydowanie jej sprzyjała. „Młot” nie zapomniał o mieszkańcach. Jego oddział miał wyznaczone specjalne grupy, które zajmowały się ochroną tubylców. Oni natomiast odwdzięczali się różnego rodzaju pomocą, dzięki czemu 6. Brygada Wileńska AK mogła prowadzić długą i odważną walkę.
W jednym z poprzednich rozdziałów wspominałem o tzw. „amnestii”, jaką rząd powstającej komunistycznej Polski, wymierzył w „leśnych”. Wobec takiej sytuacji Łukasiuk postanowił dać swoim kompanom wolną rękę, by mogli dokonać wyboru pomiędzy dalszą walką a ujawnieniem się. Zdecydowana większość oddziału nie opuściła swojego dowódcy i pozostała mu wierna aż do końca. Niestety, ale w skali kraju, akcja zakończyła się dużym powodzeniem dla komunistów, bowiem doprowadziła do ujawnienia 76 774 żołnierzy, co spowodowało, że walczyło już tylko około 2 tysięcy osób26.
W tym momencie stało się jasne, że dalsza walka będzie sprowadzała się do przeżycia, a nie
boju o wolną i niepodległą Polskę. Pomimo tak mocnego ciosu, oddział „Młota” przeprowadził w latach 1947 – 1949 wiele udanych akcji wymierzonych w aparat władzy. Raz za razem likwidowano gorących zwolenników PPR (później PZPR) lub posterunki KBW. Niestety, ale walka stawała się coraz trudniejsza, a możliwości schronienia i ucieczki, było coraz mniej. Proces likwidacji podziemia zdecydowania przyspieszyła operacja opatrzona kryptonimem „Akcja X”. Jej głównym założeniem była całkowita likwidacja Okręgu Wileńskiego AK. Do zrealizowania tego zadania wyznaczono kilka tysięcy funkcjonariuszy MO, UB oraz KBW. „Leśnym”, z całą pewnością, otuchy nie dodał fakt, że aresztowano najsłynniejszego dowódcę partyzantki − Zygmunta „Łupaszkę” Szendzielarza29.
Skutki akcji odczuł również Łukasiuk, bowiem 6. Brygada Wileńska AK została rozbita dosłownie w drobny mak. Ze zwartego zgrupowania, które w chwilach swojej świetności wzbudzało respekt we wszelakich środowiskach, oddział stał się jednostką wielkości większego plutonu (około 30 osób)30. Warto odnotować, że nowa formacja powstała dzięki współpracy „Młota” z ppor. Walerianem „Bartoszem” Nowackim oraz kpt. Kazimierzem „Huzarem” Kamieńskim.31 Jesienią 1948 roku postanowiono podzielić oddział na jeszcze mniejsze patrole, ponieważ zwiększało to szanse na zakonspirowanie i uniknięcie wsypy całego zgrupowania.

6. Brygada Wileńska AK w czasach swojej świetności stanowiła silne zgrupowanie. Pod komendą „Młota” partyzanckie życie spędziło około 300 osób. Niemal połowa z nich zginęła. O stosunku MBP do „leśnych oficerów” świadczy fakt, że nikt z nich nie wyszedł cało z boju i wszyscy ponieśli śmierć. Jest to historia z całkowitą pewnością tragiczna i doskonale ukazuje los ogromnej części podziemia antykomunistycznego.
W układance zwanej „losami życia Władysława Łukasiuka” pozostał już tylko jeden element − historia związana z jego śmiercią. Z całkowitą pewnością, jest to jedna z najbardziej tajemniczych opowieści dotyczących żołnierzy wyklętych. „Młot” był legendą Podlasia i dla wielu osób wzorem do naśladowania. Można pokusić się o zdanie, że dorobił się miana ikony. Zatem nie przez przypadek za jego głowę wyznaczono 100 tysięcy złotych32! Pomimo zaangażowania w tę akcję setek, a nawet tysięcy osób, komuniści nie schwytali Łukasiuka, bowiem zginął z ręki swojego podkomendnego. Po dziś dzień nie ustalono dokładnego przebiegu wydarzeń, które rozegrały się 27 czerwca 1949 roku na kolonii Czaje-Wólka na Podlasiu33. Wersją oficjalną i zarazem najbardziej prawdopodobną jest śmierć poniesiona z rąk Czesława Dybowskiego. Istnieją pogłoski, że na chwilę przed własną śmiercią, „Młot” zabił brata Dybowskiego za niesubordynację. Jednak na podstawie pewnych i potwierdzonych informacji, które dzisiaj można przeczytać lub usłyszeć, należy przyjąć tezę, że „Młot” zginął w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności i pomyłki. Całej tej sytuacji tragizmu dodaje również fakt, że nie wiadomo, gdzie znajduje się ciało Łukasiuka. Według oficjalnych źródeł, 13 sierpnia 1949 roku, ciało „Młota” zostało wykopane przez funkcjonariuszy UB i przeniesione w nieznane miejsce34.

W taki tajemniczy sposób zakończyła się historia jednego z najdzielniejszych i najlepszych partyzantów Podlasia. Starania o odnalezienie szczątków i godny pochówek „Młota” nadal trwają i trzeba mieć nadzieję, że wkrótce w mediach pojawi się informacja, że Łukasiuk został zidentyfikowany. Dla wielu osób był bohaterem, ale należy wspomnieć, że krążą pogłoski, o rzekomych zbrodniach jakich dopuścił się sam lub na nie zezwolił. Są to na szczęście tylko plotki, które rozwiać może odtajnienie wielu cennych dokumentów. Pomimo takowych domysłów, trzeba oddać Łukasiukowi, że dla Polski poświęcił dosłownie wszystko. Podczas wojny lub walki z komunistami stracił przyjaciół, na czele z „Łupaszką” oraz ppor. Lucjanem „Wiktorem” Minkieiwczem. Ponowne zajęcie Polski przez Sowietów zabrało mu możliwość powrotu do normalnego, powojennego życia. W 1944 roku stało się dla niego jasne, że normalności nie będzie, dopóki w Polsce znajdować się będą obce wojska. Kpt. Władysław „Młot” Łukasiuk z całą pewnością powinien znaleźć się w panteonie największych polskich patriotów, którzy walczyli o lepszą, a przede wszystkim, wolną Polskę.

KRESOWA (NIE)WIEDZA
Historyczne ziemie Polski stanowią sporą część kontynentu europejskiego. Gdyby zestawić obok siebie aktualną mapę Polski, z tą ukazującą polskie tereny za czasów największej świetności naszego kraju, to wiele osób mogłoby przecierać oczy ze zdumienia. Ludzie wciąż nie mają pojęcia, jak ważną część Polski, stanowiły ziemie wschodnie, o których zwykliśmy mówić „Kresy”.
Obecnie, coraz rzadziej używa się pojęcia „litewskie żubry”37, w odniesieniu do wybitnych jednostek pochodzących z terenów byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Kresy mogą im wiele zawdzięczać. Dzisiaj, takie osoby walczą o pamięć i rozpowszechnianie wiedzy o rodzimych ziemiach.
Kiedyś, nie do pomyślenia byłoby twierdzenie, że Litwin nie jest Polakiem. Jakże wielkie zdziwienie prezentują siódmoklasiści, kiedy dowiadują się, że Józef Piłsudski lub Adam Mickiewicz pochodzili z Litwy. Świadczy to tylko o jednym − o braku wiedzy historycznej. Nie jest to rzecz jasna wina młodzieży, ale tego, że w szkołach nie kultywuje się pamięci o Kresach. Z jednej strony, na lekcjach historii wiele wspomina się o unii w Krewie z 1385 roku lub o unii lubelskiej z 1569 roku, ale po tych wydarzeniach historia ziemi litewskiej jest ucinana, jej wątek kończy się. Wraca dopiero w momencie, gdy omawiane są stosunki II RP z państwami sąsiedzkimi. Prawie 400 lat historii jest ot tak pominięte, co powoduje takie sytuacje, jak wspomniana powyżej. Nie można się zatem dziwić, że Polacy nie mają pojęcia o tym, jak ważny element naszej historii, stanowią dzieje Kresów.
Następną sprawą, która powoduje taki stan rzeczy, jest sztampa. W wielu przypadkach lekcje historii wyglądają w sposób niezwykle schematyczny, wręcz monotonny. Nauczyciel podaje datę, omawia dane wydarzenie, uczniowie notują informacje, często nawet nie wiedząc, o czym właściwie jest mowa. Wielokrotnie mówi się, że lekcje historii mają nauczyć krytycznego myślenia, ale można się pokusić o stwierdzenie, że w dużej liczbie przypadków, oduczają tego. Powszechne jest również przekonanie, że „tak musiało się stać i koniec”. Znakomita część wydarzeń wcale nie musiała mieć miejsca, lecz można odnieść wrażenie, że jest to temat tabu.
Żeby pozostać w pełni obiektywnym, muszę wspomnieć, że jest spore grono nauczycieli z tzw. powołania. Mam ogromne szczęście, że na swojej ścieżce edukacyjnej spotkałem osoby, które wiedzą jak należy nauczać. Podstawową cechą takich osób jest chęć udziału w debacie, bo nie boją się konfrontacji z innymi poglądami. Klasycznym przykładem takiej dyskusji, może być spór o przynależność historycznej Litwy, Wołynia itp. Niezwykle ważnym jest, aby w takiej sytuacji całkowicie wykluczyć emocje, bo to one zabijają całą merytoryczność argumentów.

Na samym początku, należy rzeczowo przeanalizować położenie geopolityczne Kresów, następnie dokładnie zapoznać się z relacjami bezpośrednich świadków wydarzeń historycznych, np. zaborów lub akcji „Burza”. Po tak wnikliwej analizie zastanej sytuacji, wniosek nasuwa się sam: o Kresach nie wolno zapomnieć, a ich historia powinna być kultywowana i popularyzowana, ukazując przy tym wszystkie pozytywne oraz mroczne sekrety, jakie skrywają te ziemie.

Wiadomym jest fakt, że obecna sytuacja na świecie nie daje nam możliwości ubiegania się o ponowne przyłączenie tych terenów do Polski, ale pamiętać o kresowej historii, nikt nie może Polakom zabronić. W rozdziale zatytułowanym Wstęp, wspomniałem o czasach gimnazjalnych, kiedy to każda lekcja historii wiązała się z możliwością odpowiadania przy mapie. Z pozoru błaha odpowiedź, ale dopiero po zapoznaniu się z losami osób mieszkających na Kresach, przychodzi chwila refleksji i zrozumienia, dlaczego warto chociażby w taki sposób, rozpowszechniać i utrwalać wiedzę na temat wschodniej Polski. Idealnym podsumowaniem moich rozważań są słowa wybitnego marszałka Józefa Piłsudskiego: Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości38.

BÓJ O POLSKĘ − BÓJ O PRZYSZŁOŚĆ

Zygmunt „Łupaszka” Szendzielarz, Maciej „Kotwicz” Kalenkiewicz, Władysław „Młot” Łukasiuk, Lucjan „Wiktor” Minkiewicz − bijących się o polskie Kresy można wymieniać w nieskończoność. Setki osób, które postanowiły, że władza komunistyczna nie jest godna Polski, dzisiaj, po wielu latach zapomnienia, wracają do panteonu pamięci i chwały. Wśród nich było wielu kontrowersyjnych żołnierzy, ale zdecydowana większość walczyła w słusznej sprawie. Należy się im za to największy szacunek, nie zważając na przekonania polityczne. Tragizm sytuacji, w jakiej się znaleźli, jest trudny do opisania słowami. Widmo śmierci przybliżało się z każdym dniem walki, a pomimo tego, leśni nadal trwali w boju.
Walka na Kresach może wydawać się beznadziejna, w końcu były to ziemie zagarnięte przez ZSRR. Na tym polega fenomen żołnierzy wyklętych, którym przyszło znaleźć się poza granicami „nowej” Polski. Bój nie rozgrywał się już „tylko” o niepodległość kraju, ale przede wszystkim o możliwość godnego życia. Bytu, którego celem nie będzie przeżycie, a czerpanie z niego radości pełnymi garściami. Niestety, ale wielu wyklętych tego nigdy nie doświadczyło.
Ostatni polski „leśny” poległ w 1963 roku. Wyklęci toczyli walkę przez ponad 19 lat, najczęściej będąc w sytuacji bez mądrego wyjścia, które mogłoby uratować życie i uchronić przed zemstą rządzących. Bój, który prowadzili o Polskę, okazał się przegrany. Żołnierzy wyklętych nie należy jednak traktować jako definitywnych przegranych, bo trzeba zrozumieć, w jakiej sytuacji się znaleźli i o co tak naprawdę, przez większość czasu, walczyli. Historia nigdy nie jest czarno-biała, a losy powojennego podziemia dobitnie to udowadniają i ukazują jej przeróżne szarości.
Każdy z wyklętych napisał swój jedyny, niepowtarzalny życiorys. Zadaniem obecnie żyjących pokoleń (ale też przyszłych) jest ukazanie całej prawdy, jaka jest w nim zawarta. Nie tyczy się to tylko leśnych, ale wszystkich postaci, jakie stąpały po Ziemi. Kolejnym obowiązkiem jest pamięć, która tak często gdzieś umyka. Wielkie wydarzenia rozpoczęły się od „małych” ludzi i trzeba mieć to z tyłu głowy. Historia lokalnych, małych ojczyzn jest bezcenna i tak naprawdę, to ona tworzy wielką opowieść, zwaną „historią Polski”. Lokalny patriotyzm jest bezcennym kluczem do odkrywania siebie i kształtowania przyszłych pokoleń w duchu poczucia swojej przynależności narodowej41.
Obecnie, bardzo trudno zdefiniować patriotyzm, ponieważ ludzie mają na to różne spojrzenie − jak na każdą postawę. W czasach II wojny światowej miarą oddania ojczyźnie było to, czy ktoś walczył przeciwko okupantowi, ukrywał Żydów lub nie dostarczał Niemcom i Sowietom pomocnych informacji, a w XXI wieku nikt tak naprawdę nie wie, czym jest to pojęcie. Składa się na nie wiele odruchów i postaw społecznych. Jednym z czynników warunkujących możność nazywania siebie patriotą, jest dbanie o pamięć. Kiedy przodkowie obecnie żyjących, odejdą w niepamięć, cała ziemska wędrówka utraci cel, ponieważ ludzie nie będą mieli wzorców w swoich poprzednikach, co na przestrzeni dziejów wielokrotnie kończyło się porażką.
W XX wieku bój o Polskę prowadzono w dużej mierze poprzez działania o charakterze militarnym. XXI wiek charakteryzuje się brakiem regularnych konfliktów zbrojnych (w Europie), ale to nie znaczy, że bój o Polskę już się zakończył. On cały czas trwa, a jego przedmiotem jest walka w obronie tego, co jest tak ważne i potrzebne − pamięci oraz prawdy.

Bibliografia

Literatura

  • Koprowski Marek, Żołnierze wyklęci. Złapali go i dostał czapę, Replika, 2015 (wydanie I).
  • Rokicki Paweł, Ku Ostrej Bramie. Wileńska i nowogrodzka Armia Krajowa w obronie ziemi ojczystej, lPN, Warszawa 2016.
  • Mickiewicz Adam, Pan Tadeusz, Ibis, Konin 2019.
  • Nowak Szymon, Bitwy Wyklętych, Fronda PL, Warszawa 2016.
  • Oblicza totalitaryzmu. Polskie doświadczenia z agresją III Rzeszy i ZSRR, Red. M. Jagielska, lPN, Warszawa 2016.
  • Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918-1989, Red. Piotr Chojnacki, lPN, Warszawa 2014 (wydanie 3, poprawione).
  • Snyder Timothy, Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie (ang. Black Earth. Holocaust as his tory and warning), Znak Horyzont, Kraków 2015.
  • Wyklęci 1944-1963. Żołnierze podziemia niepodległościowego w latach 1944-1963; Red. K. Krajewski, T. Łabuszewski, IPN, Warszawa 2017.
  • Zychowicz Piotr, Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych, Rebis, Poznań 2018 (wydanie II rozszerzone).
  • Zychowicz Piotr, Wołyń zdradzony, czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA, Rebis, Poznań 2019 (wydanie I).
  • Zychowicz Piotr, Germanofil. Władysław Studnicki − Polak, który chciał sojuszu z III Rzeszą, Rebis, Poznań 2020 (wydanie I).

Źródła multimedialne

  • Balbus Tomasz, Niwiński Piotr, Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej, Nr 6, Lipiec 2001, lPN, Warszawa 2001.
  • Broszura informacyjna pt. Mazowsze i Podlasie w ogniu 1944-1945. Władysław Łukasiuk „Młot”, „Miot II”, IPN − Oddział w Warszawie.
  • Krajewski Kazimierz, Łabuszewski Tomasz, Kazimierz Kamieński „Huzar”, ostatni podlaski komendant 6 Brygady Wileńskiej AK i jego żołnierze 1939-1952, fundacja, PAMIĘTAMY, Wysokie Mazowieckie 2007 (wydanie okazjonalne − bezpłatne).
  • Operacja polska NKWD 1937-1938, Red. A. Zawadzka, IPN, Warszawa 2017.
  • Zbrodnia Katyńska − Materiały dla ucznia, Red. D. Mazek, K. Zonn, IPN, Warszawa, Kraków 2014 (wydanie III).

Strony i portale internetowe

  • Witryna portalu lubimyczytac.pl; https://lubimyczytac.pl/cytat/577 (dostęp 5.02.2021).
  • Witryna portalu historykon.pl; https://historykon.pl/22-lutego-l 94 7-roku-sejm-rp-uchwalil-amnestie-skierowana-do­zolnierzy-i-dzialaczy-polskiego-podziemia-antykomunistycznego/ (dostęp 2.02.2021).
  • Witryna portalu historycy.org; http://www.historycy.org/index.php?showtopic= 71299 (dostęp 2.02.2021).
  • Witryna portalu kielpiniak.pl; http://kielpiniak.pl/70-rocznica-smierci-partyzantow-6-brygady-ak-kpt-mlota-w­kielpincu/ (dostęp 2.02.2021).
  • Witryna portalu naszahistoria.pl; https://naszahistoria.pl/mlot-zginal-od-akowskiej-kuli/ar/9176312 (dostęp 3.02.2021).
  • Witryna portalu Podziemie.zbrojne.ipn.gov.pl; https://podziemiezbrojne.ipn.gov.pl/:,wl/piogramy/8 7 873, Kpt-Wladyslaw­Lukasiuk-quotMlotquot.html (dostęp 3.02.4021).
  • Oficjalna strona Stowarzyszenia Solidarność Walcząca − Oddział Warszawa; https://www.solidarni.waw.pl/ 27czerwiecl 949 _ mlot.htm ( dostęp 3.02.20ll ).
  • Witryna portalu cytaty.info; https://www.cytaty.info/cytat/narod-ktory-nie-szanuje-swej-przeszlosci-nie.htm (dostęp 5.02.2021).

Wykaz skrótów

II RP − II Rzeczpospolita
AK − Armia Krajowa
KBW − Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego
KG AK − Komenda Główna Armii Krajowej
MBP − Ministerstwo Bezpieczeństwa Wewnętrznego
MO − Milicja Obywatelska
NKWD − Narodnyj Komisariat Wnutriennich Dieł SSSR (Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych ZSRR)
PPR − Polska Partia Robotnicza
PZPR − Polska Zjednoczona Partia Robotnicza
Rzplita − Rzeczpospolita
UB − Urząd Bezpieczeństwa
ZWZ − Związek Walki Zbrojnej
ZSRR − Sojuz Sowietskich Socyalisticzeskich Riespublik (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich)

Skip to content